Ten rysunek przedstawia "osaczenie" bo tak się wtedy czułam. Największym osiągnięciem dla mnie i moich dzieci było wypracowanie metody, w której żadne z nas nie było same w danym pomieszczeniu. Bo wtedy się pastwił.....
Te informacje, z którymi się chcę z Tobą podzielić , kiedyś zwaliły mnie z nóg. Było dla mnie nie do uwierzenia, że kochana osoba, z premedytacją robi mi krzywdę ! myślałam : " jak to ? - on to planuje ??? więc nie ma planów jak tu nas uszczęśliwić tyko jak wymusić na mnie ( też dzieciach) posłuszeństwo ??? " - myślałam, że jak będę (grzeczna) to on się uspokoi...ale z chwilą gdy się dowiedziałam, że za przemoc odpowiada tylko i WYŁĄCZNIE sprawca przemocy, że nie mogę nic zrobić, żeby go w tym zatrzymać ( jeszcze to zrozum, przyswój sobie taką wiedzę, bo ci, co to mówią, nie chcą cię zwieźć ) - wtedy wstałam z kolan... . Zobaczcie czego się dowiedziałam na terapii :
Te informacje, z którymi się chcę z Tobą podzielić , kiedyś zwaliły mnie z nóg. Było dla mnie nie do uwierzenia, że kochana osoba, z premedytacją robi mi krzywdę ! myślałam : " jak to ? - on to planuje ??? więc nie ma planów jak tu nas uszczęśliwić tyko jak wymusić na mnie ( też dzieciach) posłuszeństwo ??? " - myślałam, że jak będę (grzeczna) to on się uspokoi...ale z chwilą gdy się dowiedziałam, że za przemoc odpowiada tylko i WYŁĄCZNIE sprawca przemocy, że nie mogę nic zrobić, żeby go w tym zatrzymać ( jeszcze to zrozum, przyswój sobie taką wiedzę, bo ci, co to mówią, nie chcą cię zwieźć ) - wtedy wstałam z kolan... . Zobaczcie czego się dowiedziałam na terapii :
PRZEMOC JEST
DZIAŁANIEM CZŁOWIEKA!! JEST
INTENCJONALNA !!
Przemoc
domowa to zamierzone i wykorzystujące przewagę sił działanie skierowane przeciw
członkom rodziny, które narusza prawa i dobra osobiste, powodując cierpienie i szkody. Przemoc jest działaniem
człowieka, jest intencjonalna (ma z góry zamierzony cel). Uniemożliwia
samoobronę, lubi się powtarzać, nie zatrzymana - przybiera na sile, daje
szybkie efekty. Odpowiedzialność ZAWSZE spada na sprawcę, bez względu na to, co
zrobiła ofiara. Może być gorąca i chłodna.
Przemoc jest
cykliczna. W pierwszej fazie buduje sprawca napięcie, potem dochodzi do ostrych
incydentów przemocy wszelkiej, i na końcu następuje faza uprzejmości i miłości
pełnej skruchy ( tzw. miodowy miesiąc). Szerzej - poniżej.
przemoc fizyczna : popychanie, odpychanie,
obezwładnianie, przytrzymywanie, policzkowanie, szczypanie, kopanie, duszenie,
bicie otwartą ręką i pięściami, bicie przedmiotami, parzenie, polewanie
substancjami żrącymi, użycie broni, porzucanie w niebezpiecznej okolicy,
zamykanie / balkon, piwnica/ nie udzielenie koniecznej pomocy i wiele, wiele
innych....(dopisz swoje).
przemoc psychiczna : wyśmiewanie poglądów, religii,
pochodzenia, narzucanie własnych poglądów, karanie przez odmowę uczuć, brak
zainteresowania, szacunku, stała krytyka, wmawianie choroby psychicznej,
zawstydzanie, przedrzeźnianie, wyśmiewanie twoich stanów emocjonalnych (twego
płaczu albo śmiechu), izolacja społeczna, kontrolowanie i ograniczanie
kontaktów z innymi osobami, domaganie się posłuszeństwa, ograniczanie snu i
pożywienia, degradacja werbalna (wyzywanie, poniżanie, upokarzanie), stosowanie gróźb i wiele , wiele innych......(dopisz swoje).
przemoc seksualna : wymuszanie pożycia seksualnego,
wymuszanie nie akceptowalnych pieszczot
i praktyk seksualnych, wymuszanie seksu z osobami trzecimi, sadystyczne formy
współżycia seksualnego, krytyka zachowań seksualnych kobiety (lub mężczyzny) i
wiele, wiele innych .... a twoje ?
przemoc ekonomiczna : odbieranie zarobionych pieniędzy,
uniemożliwianie podjęcia pracy zarobkowej, brak zaspokojenia podstawowych
materialnych potrzeb rodziny i wiele, wiele innych....(dopisz swoje).
przemoc
bardzo wiąże ze sobą sprawcę i ofiarę (kara i nagroda).
teraz szerzej o cyklach przemocy w
rodzinie :
w pierwszej
fazie partner jest napięty i stale poirytowany. Każdy drobiazg wywołuje jego
złość, często robi awanturę, zaczyna więcej pić, przyjmować narkotyki lub inne
substancje zmieniające świadomość. Może poniżać partnerkę poprawiając swoje
samopoczucie. Prowokuje kłótnie i staje się coraz bardziej niebezpieczny. Sprawia wrażenie, że nie panuje nad swoim gniewem. Kobieta stara się jakoś
opanować sytuację - uspokaja go, spełnia wszystkie zachcianki, wywiązuje się ze
wszystkich swoich obowiązków. Często przeprasza sprawcę. ciągle zastanawia się
nad tym, co jeszcze może zrobić, żeby poprawić mu humor, uczynić go szczęśliwym
i powstrzymać go przed wyrządzeniem krzywdy. Niektóre kobiety w tej fazie mają
różne dolegliwości fizyczne jak bóle żołądka, bóle głowy, bezsenność, utratę
apetytu. Inne wpadają w apatię, tracą energię do życia lub stają się
niespokojne i pobudliwe nerwowo. Jest to wynik narastania napięcia, które po
pewnym czasie staje się nie do zniesienia. Zdarza się, że kobieta wywołuje w
końcu awanturę, żeby (mieć to już za sobą ).
W drugiej
fazie partner (sprawca przemocy) staje się gwałtowny. Wpada w szał i wyładowuje
się. Eksplozję wywołuje zazwyczaj jakiś drobiazg np. lekkie opóźnienie posiłku. Skutki użytej przemocy mogą być różne - podbite oko, połamane kości, obrażenia
wewnętrzne, poronienie, śmierć...kobieta stara się zrobić wszystko, żeby go
uspokoić i ochronić siebie (i dzieci). Zazwyczaj, niezależnie od tego jak
bardzo się stara, wściekłość partnera narasta coraz bardziej. Czuje się
bezradna, bo ani przekonywanie sprawcy ani bycie miłą, ani unikanie, ani bierne
poddawanie się mu nie pomaga i nie łagodzi jego gniewu. Po zakończeniu wybuchu
przemocy - kobieta jest w stanie szoku. Nie może uwierzyć, że to się naprawdę
stało. Odczuwa wstyd i przerażenie. Jest oszołomiona. Staje się apatyczna,
traci ochotę do życia, odczuwa złość i bezradność.
Faza
miodowego miesiąca : gdy sprawca wyładował już swoją złość i wie, że posunął
się za daleko, nagle staje się inną osobą. Szczerze żałuje za to, co zrobił,
okazuje skruchę i obiecuje, że to się nigdy nie powtórzy.... stara się znaleźć
jakieś wytłumaczenie dla tego , co zrobił i przekonuje ofiarę, że to był
jednorazowy, wyjątkowy incydent, który już nigdy się nie zdarzy... Sprawca
okazuje ciepło i miłość. Staje się znowu podobny do tego jaki był na początku
znajomości. Przynosi kwiaty, prezenty, zachowuje się jakby przemoc nigdy nie
miała miejsca. Rozmawia z ofiarą, dzieli się swoimi przeżyciami, obiecuje, że
nigdy już jej nie skrzywdzi. Dba o ofiarę, spędza z nią czas i utrzymuje bardzo
satysfakcjonujące kontakty seksualne. Sprawca i ofiara zachowują się jak świeżo
zakochana para. Ofiara zaczyna wierzyć w to, że partner się zmienił i że
przemoc była jedynie incydentem. Czuje się kochana, myśli, że jest dla niego
ważna i znowu go kocha. Spełniają się jej marzenia o cudownej miłości, odczuwa
bliskość i zespolenie z partnerem. Życie we dwoje wydaje się piękne i pełne
nadziei. Ale faza miodowego miesiąca przemija i znowu rozpoczyna się faza
narastania napięcia. Zatrzymuje ona ofiarę w cyklu przemocy, bo łatwo pod jej
wpływem zapomnieć o koszmarze pozostałych dwóch faz. Prawdziwe zagrożenie jakie
niesie ze sobą faza miodowego miesiąca jest związane z tym, że przemoc w
następnym cyklu jest zazwyczaj gwałtowniejsza.
( oprac." Niebieska linia")
***********************************
INFORMACJA PRAWNA DLA OFIAR PRZEMOCY
W RODZINIE
Jeśli Ty lub
ktoś z Twoich bliskich stał się ofiarą przemocy ze strony członka rodziny,
jeśli Twój partner/ka , dziecko lub inna osoba krzywdzi Ciebie lub Twoich
bliskich - ratuj się ! nie wstydź się
szukać pomocy !
prawo chroni
ofiary przemocy - ciebie także !!!
zorientuj się, odszukaj i nawiąż kontakt z Twoim dzielnicowym ( każdy region Polski ma
takiego "opiekuna" ). Załóż niebieską kartę.
przestępstwa przeciw rodzinie ścigane
przez prawo :
Art.207
Kodeksu Karnego
§ 1 Kto znęca się fizycznie lub psychicznie
nad osobą najbliższą lub inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym
stosunku zależności od sprawcy albo nad małoletnim lub osobą nieporadną , ze
względu na jej stan psychiczny lub fizyczny podlega karze pozbawienia wolności
od 3 miesięcy do lat 5.
Art.208
Kodeksu Karnego
§ 1 Kto rozpija małoletniego
dostarczając mu napojów alkoholowych, ułatwiając mu ich spożywanie, lub
nakłaniając do spożywania takich napojów, podlega grzywnie, ograniczeniu
wolności albo pozbawieniu wolności do 2 lat.
Art.191
Kodeksu Karnego
§ 1 Kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu
zmuszenia innej osoby do określonego działania zaniechania lub znoszenia
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Art.197
Kodeksu Karnego
§1 Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę
do obcowania
płciowego , podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Przestępstwo popełnia każdy kto przemocą zmusza inną osobę do stosunku płciowego. Dotyczy to również relacji mąż - żona !!!
Przestępstwo popełnia każdy kto przemocą zmusza inną osobę do stosunku płciowego. Dotyczy to również relacji mąż - żona !!!
Art.209
Kodeksu Karnego
§ 1 Kto uporczywie uchyla się od
wykonania ciążącego na nim z mocy ustawy lub orzeczenia sądowego obowiązku
opieki przez nie łożenie na utrzymanie osoby najbliższej lub innej
osoby...podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do lat
2.
********************************************
A teraz....karta
praw każdego człowieka !!! (podpisana na konwencji praw człowieka w Genewie):
Ø Mam prawo bronić się przed zagrożeniem.
Ø Mam prawo wykorzystywać inne szanse poza zwykłą szansą ucieczki.
Ø Mam prawo powiedzieć " nie" kiedy czuję się nie przygotowana lub
nie czuję się bezpiecznie.
Ø Mam prawo przerywać rozmowę z tymi, którzy chcą mnie skrzywdzić, poniżyć.
Ø Mam prawo wyznaczać swoje granice i dbać o swoje interesy.
Ø Mam prawo odczuwać wszelkie emocje.
Ø Mam prawo być smutna kiedy chce mi się płakać lub czuję się zraniona.
Ø Mam prawo odczuwać złość, nawet do kogoś kogo kocham, bez obawy, że ja
lub druga osoba lub nasze stosunki poniosą szkodę.
Ø Mam prawo sprawdzać czy jestem, czy nie jestem winna.
Ø Mam prawo popełniać błędy.
Ø Mam prawo czegoś nie wiedzieć lub nie umieć.
Ø Mam prawo być zrelaksowana, żartobliwa, pogodna.
Ø Mam prawo być zdrowsza niż inni wokół mnie.
Ø Mam prawo zmieniać się i rozwijać.
Ø Mam prawo korzystać ze swoich praw.
..........dopisz tu cokolwiek zechcesz swojego byle Twoją intencją nie było krzywdzić............
..........dopisz tu cokolwiek zechcesz swojego byle Twoją intencją nie było krzywdzić............
TWOJA NIEMOC WSPIERA PRZEMOC - to hasło z ulic mojego miasta.
W.Eichelberger:
"Problem w tym, że agresje próbujemy zwalczać agresją. Kara nie powinna być agresją ani zemstą. Takie postępowanie przynosi same szkody karzącemu i ukaranemu. Zbrodniarzami mogą stać się ludzie, którzy doświadczyli przemocy. Zbrodnia i przemoc to zemsta skrzywdzonych i niechcianych dzieci. Jako dorośli nie wiedzą co czynią, ponieważ nigdy nie zaznali szacunku, ciepła i miłości.. Potrzebują współczucia i w takim duchu powinna być im wymierzana kara. Tylko wtedy spirala przemocy nie będzie się dalej nakręcać.To nie zemsta jest rozkoszą bogów - to WYBACZENIE.
Agresji trzeba się przeciwstawić mądrze i ze współczuciem! Godząc się na rolę ofiary nie tylko hodujemy w sobie kata ( w końcu da o sobie znać) ale demoralizujemy oprawcę. Zwracajmy uwagę na środki, po które sięgamy. Jeśli zaślepi nas nienawiść albo żądza zemsty to nie zapobiegniemy złu - dolewamy tylko oliwy do ognia. Nie przegonimy ciemności z naszego domu za pomocą pięści, gróźb, wrzasków czy wyżywając się na innych. Potrzebne jest światło. Więcej światła !".
SZTUKA PRZEBACZANIA - D.Augsburger ( fragment)
Przyjrzyjmy się swojej "niewinności". Większość zranionych ludzi chce widzieć innych jako napastników, agresorów, siebie zaś jako niewinne ofiary. Celem takiego rozłożenia akcentów jest uwolnienie się od poczucia winy i odpowiedzialności. Odpowiedzialność za powstanie konfliktu ponoszą obie strony (oprócz gwałtu, przemocy, alkoholizmu).
*********************************
SZTUKA PRZEBACZANIA - D.Augsburger ( fragment)
Przyjrzyjmy się swojej "niewinności". Większość zranionych ludzi chce widzieć innych jako napastników, agresorów, siebie zaś jako niewinne ofiary. Celem takiego rozłożenia akcentów jest uwolnienie się od poczucia winy i odpowiedzialności. Odpowiedzialność za powstanie konfliktu ponoszą obie strony (oprócz gwałtu, przemocy, alkoholizmu).
**********************************************
SERCE MYSZY
Według starożytnej baśni hinduskiej, mysz była ciągle zgnębiona z powodu swojego strachu przed kotem. Czarodziej ulitował się nad nią i przemienił ją w kota. Ale wtedy zaczęła obawiać się psa. Więc czarodziej przemienił ją w psa. Wtedy zaczęła się bać pantery. Więc czarodziej przemienił ją w panterę. Po tym była pełna strachu przed myśliwym. W tym momencie czarodziej się poddał. Przemienił ją z powrotem w mysz mówiąc: "Nic z tego, co dla ciebie robię, nie pomoże, ponieważ masz serce myszy".
********************************
W roku 2010 w Polsce przeszło 80% dzieci i młodzieży doznało przemocy we własnym domu !!!
tel. "STOP PRZEMOCY" dla dzieci i młodzieży oraz ich rodziców 42/ 68 22 837 (pn. - pt. 12.00-20.00).
Ogólnopolski tel. DLA OFIAR PRZEMOCY Niebieska Linia 0801 120 002 (pn. - sob. 10.00 - 22.00 a w niedz. i św. 10.00 - 16.00 < płatny tylko pierwszy impuls>
e-mail: pogotowie@niebieskalinia.pl
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Pewna kobieta postanowiła zdobyć wiedzę. Udała się do mistrza i mówi: czy mógłbyś mnie wszystkiego nauczyć co sam umiesz? Mistrz bez słowa zaprowadził kobietę do komnaty pełnej najrozmaitszych książek. - Ależ mistrzu, potrzeba wielu lat, żeby to wszystko przeczytać. Mistrz zostawił kobietę i wróciwszy następnego dnia zapytał: " czy już wszystko przeczytałaś?". Gdy kobieta zaprzeczyła mistrz wyjął drąga i smagnął kobietę przez plecy. Przychodził tak co dnia i co dnia zadawał to samo pytanie a kobieta wciąż odpowiadała, że jeszcze nie przeczytała tych wszystkich książek. Nadszedł dzień, w którym po przeczącej odpowiedzi kobieta osłoniła się przed spodziewanym ciosem. "Teraz zdobyłaś całą wiedzę - rzekł mistrz. Nic ci więcej nie trzeba wiedzieć".
A. de Mello
$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
DEPRESJA - NIEmoc
DEPRESJA - NIEmoc
POWRÓT Z KRAINY LĘKU- A. Rogiewicz/ fragment/:
Krzysztof trafił do prowadzonego przeze mnie Oddziału Leczenia Nerwic i Depresji w Komorowie k/Warszawy. Skierował go do nas doświadczony lekarz z Instytutu Kardiologii w Aninie. Krzysztof żywi do dziś do niego głęboką wdzięczność. Po wykluczeniu zawału i choroby wieńcowej czuł się bezradny i zagubiony. Podsunięcie mu możliwości innego podejścia do jego cierpień odsłoniło mu szansę wyleczenia i wyrwało z rozpaczy. Krzysztof przebywał na naszym Oddziale trzy miesiące. Byłem jego terapeutą - człowiekiem, który pomagał mu zrozumieć głębsze przyczyny jego cierpienia. Prowadziłem także grupę psychoterapeutyczną, w której u nas znalazł się Krzysztof. Była to grupa ludzi podobnych do niego, próbując pomóc sobie wzajemnie w zrozumieniu swoich losów i w zmianie zachowania na takie, które w realnym życiu mogłoby przynieść sukces. W trakcie rozważań nad złożonymi przyczynami katastrofy życiowej Krzysztofa uznaliśmy wspólnie, i ja i Krzysztof, i grupa pacjentów, w której się znalazł, że odbudowa jego życia osobistego nie jest możliwa bez współudziału Julii - jego żony. Okazało się, że Julia, choć nie korzystała dotychczas z pomocy medycznej, cierpi niemniej niż Krzysztof. Przyjęła propozycję leczenia w oddziale bez żadnych oporów. Jej terapia zakończyła się po trzech miesiącach. Ukoronowaniem leczenia było kilka spotkań z obydwojgiem w tzw.terapii małżeńskiej.
Teraz trzeba by napisać, że odtąd żyli długo i szczęśliwie. Jest w tym coś z prawdy - Krzysztof i Julia kochają się, nauczyli się rozwiązywać konflikty, szanują prawo do własnej niezależności, jasno mówią o uczuciach, które żywią wzajemnie do siebie i do innych ludzi. Pozostał w nich tylko niepokój, czy właściwie wychowują własne dzieci. Nauczyli się w Komorowie, że zręby osobowości kształtują się wcześnie: od urodzenia do siódmego roku życia. Boją się, że ich własna nerwicowa przeszłość wpłynie na rozwój i losy syna Piotra i małej Moniki, poczętej i urodzonej już po zakończeniu leczenia.
Po zastanowieniu się uznałem, że ich obawy mają realne uzasadnienie: i rodzice Krzysztofa i Julii reprezentowali zachowania, które trzeba nazwać neurotycznymi. Nerwicowcy wychowali nerwicowców. Krzysztof i Julia rozumieją to lepiej niż inni. Dlatego postanowiłem na niepokój Krzysztofa odpowiedzieć podsumowaniem: Czym są w istocie objawy nerwicy. Jak przebiega rozwój człowieka, który choruje na nerwicę. Co można zrobić, żeby uniknąć takiego losu dla własnych dzieci. Jak można leczyć nerwicę, kiedy już dojdzie do ukształtowania się osobowości nerwicowej, a potem do wystąpienia objawów nerwicy.
Miejscem większości opisywanych zdarzeń jest Oddział Leczenia Nerwic i depresji w Komorowie k/Warszawy, położony w nieco zaniedbanym ale pięknym parku nad Utratą. Leczymy w nim 70 pacjentów z nerwicą i depresją /początek lat 90-tych/. Terapeuci - lekarze, psycholodzy, socjolodzy oddziału, wierzą głęboko, że człowiek, poza tym, że jest biologicznym organizmem dążącym do przyjemności, jest także aktywnym podmiotem zaspokajającym świadomie potrzeby psychologiczne. Jest również czującym i wrażliwym członkiem grup społecznych, osadzonych w kulturze, z której wyrósł. Psychoterapeuci Oddziału przekonali się także, że każdy człowiek, a więc i pacjent, ma prawo do życia opatrzonego głębszym celem i sensem.
Takie wszechstronne i wielowarstwowe widzenie naszych pacjentów stwarza klimat uwagi i skupienia na ich problemach. Poza zajmującymi centralne miejsce psychoterapią grupową i indywidualną - proponujemy pacjentom szeroki wachlarz zajęć, od pracy w ogrodzie do tworzenia przedmiotów artystycznych. Pacjenci sami organizują, wykonują i nadzorują sprzątanie pomieszczeń, nakrywanie i podawanie do stołu oraz zmywanie naczyń. Ich trosce powierzone jest również organizowanie czasu poza terapią. Samorząd, w którym kolejno pracują wszyscy pacjenci, organizuje wieczorki, dyskoteki, spotkania z poezją, wystawy, wycieczki, grill. Praca samorządu omawiana jest na cotygodniowych spotkaniach pacjentów i pracowników Oddziału.
Współczesne nauki medyczne są przeniknięte nie uświadomionym rozdwojeniem na to, co cielesne i to, co psychiczne, duchowe. Lekarze w odczuciu społecznym są ekspertami od ciała. Oni sami też tak siebie widzą. Zajmują się tym, co konkretne. Tym, co daje się zmierzyć, zważyć, policzyć, wykryć różnymi urządzeniami. Wydają się być tak zafascynowani osiągnięciami technicznymi, że nie chcą widzieć, że coś im umyka. Niby teoretycznie wiedzą, że jeśli ktoś się gniewa /zupełnie zdrowy człowiek/ , to ciśnienie krwi podnosi mu się do 200 / i więcej/ mm słupa rtęci. Wiedzą też, że tętno człowieka,który się boi może uderzać z częstością 120-140 /min. Tylko z tej wiedzy NIC nie wynika. Zagniewanym stawiają diagnozę: nadciśnienie tętnicze. Pełnym lęku: częstoskurcz napadowy. Kiedy obserwacja i badania uświadamiają im pomyłkę - są wściekli: zajmowali się tym, co, jak myślą, jest poza ich kompetencją.
Od kłopotów uczuciowych jest wąska kategoria lekarzy: psychiatrzy i psycholodzy kliniczni. Podział kompetencji jest tak ścisły, że nie naruszają go nawet wyniki badań naukowych. Minęło już 40 lat od czasu, kiedy dowiedziono, że pacjentom chirurgicznym lepiej goją się rany,jeśli przed operacją są dokładnie informowani, jak będzie przebiegało przygotowanie do operacji, sam zabieg i postępowanie pooperacyjne. Nadal jednak umiejętności psychologiczne chirurgów w postępowaniu przed i pooperacyjnym są żenujące. Co gorsza, nie lepiej jest z niektórymi psychiatrami. Jak ognia boją się współistnienia zaburzeń psychicznych i cielesnych i do każdej nogi szukają innego konsultanta - specjalisty od medycyny cielesnej.
Dla ciebie i dla nich jest ważne zdanie sobie sprawy z tego, że każdy z nas żyje równocześnie jako:
Krzysztof trafił do prowadzonego przeze mnie Oddziału Leczenia Nerwic i Depresji w Komorowie k/Warszawy. Skierował go do nas doświadczony lekarz z Instytutu Kardiologii w Aninie. Krzysztof żywi do dziś do niego głęboką wdzięczność. Po wykluczeniu zawału i choroby wieńcowej czuł się bezradny i zagubiony. Podsunięcie mu możliwości innego podejścia do jego cierpień odsłoniło mu szansę wyleczenia i wyrwało z rozpaczy. Krzysztof przebywał na naszym Oddziale trzy miesiące. Byłem jego terapeutą - człowiekiem, który pomagał mu zrozumieć głębsze przyczyny jego cierpienia. Prowadziłem także grupę psychoterapeutyczną, w której u nas znalazł się Krzysztof. Była to grupa ludzi podobnych do niego, próbując pomóc sobie wzajemnie w zrozumieniu swoich losów i w zmianie zachowania na takie, które w realnym życiu mogłoby przynieść sukces. W trakcie rozważań nad złożonymi przyczynami katastrofy życiowej Krzysztofa uznaliśmy wspólnie, i ja i Krzysztof, i grupa pacjentów, w której się znalazł, że odbudowa jego życia osobistego nie jest możliwa bez współudziału Julii - jego żony. Okazało się, że Julia, choć nie korzystała dotychczas z pomocy medycznej, cierpi niemniej niż Krzysztof. Przyjęła propozycję leczenia w oddziale bez żadnych oporów. Jej terapia zakończyła się po trzech miesiącach. Ukoronowaniem leczenia było kilka spotkań z obydwojgiem w tzw.terapii małżeńskiej.
Teraz trzeba by napisać, że odtąd żyli długo i szczęśliwie. Jest w tym coś z prawdy - Krzysztof i Julia kochają się, nauczyli się rozwiązywać konflikty, szanują prawo do własnej niezależności, jasno mówią o uczuciach, które żywią wzajemnie do siebie i do innych ludzi. Pozostał w nich tylko niepokój, czy właściwie wychowują własne dzieci. Nauczyli się w Komorowie, że zręby osobowości kształtują się wcześnie: od urodzenia do siódmego roku życia. Boją się, że ich własna nerwicowa przeszłość wpłynie na rozwój i losy syna Piotra i małej Moniki, poczętej i urodzonej już po zakończeniu leczenia.
Po zastanowieniu się uznałem, że ich obawy mają realne uzasadnienie: i rodzice Krzysztofa i Julii reprezentowali zachowania, które trzeba nazwać neurotycznymi. Nerwicowcy wychowali nerwicowców. Krzysztof i Julia rozumieją to lepiej niż inni. Dlatego postanowiłem na niepokój Krzysztofa odpowiedzieć podsumowaniem: Czym są w istocie objawy nerwicy. Jak przebiega rozwój człowieka, który choruje na nerwicę. Co można zrobić, żeby uniknąć takiego losu dla własnych dzieci. Jak można leczyć nerwicę, kiedy już dojdzie do ukształtowania się osobowości nerwicowej, a potem do wystąpienia objawów nerwicy.
Miejscem większości opisywanych zdarzeń jest Oddział Leczenia Nerwic i depresji w Komorowie k/Warszawy, położony w nieco zaniedbanym ale pięknym parku nad Utratą. Leczymy w nim 70 pacjentów z nerwicą i depresją /początek lat 90-tych/. Terapeuci - lekarze, psycholodzy, socjolodzy oddziału, wierzą głęboko, że człowiek, poza tym, że jest biologicznym organizmem dążącym do przyjemności, jest także aktywnym podmiotem zaspokajającym świadomie potrzeby psychologiczne. Jest również czującym i wrażliwym członkiem grup społecznych, osadzonych w kulturze, z której wyrósł. Psychoterapeuci Oddziału przekonali się także, że każdy człowiek, a więc i pacjent, ma prawo do życia opatrzonego głębszym celem i sensem.
Takie wszechstronne i wielowarstwowe widzenie naszych pacjentów stwarza klimat uwagi i skupienia na ich problemach. Poza zajmującymi centralne miejsce psychoterapią grupową i indywidualną - proponujemy pacjentom szeroki wachlarz zajęć, od pracy w ogrodzie do tworzenia przedmiotów artystycznych. Pacjenci sami organizują, wykonują i nadzorują sprzątanie pomieszczeń, nakrywanie i podawanie do stołu oraz zmywanie naczyń. Ich trosce powierzone jest również organizowanie czasu poza terapią. Samorząd, w którym kolejno pracują wszyscy pacjenci, organizuje wieczorki, dyskoteki, spotkania z poezją, wystawy, wycieczki, grill. Praca samorządu omawiana jest na cotygodniowych spotkaniach pacjentów i pracowników Oddziału.
Współczesne nauki medyczne są przeniknięte nie uświadomionym rozdwojeniem na to, co cielesne i to, co psychiczne, duchowe. Lekarze w odczuciu społecznym są ekspertami od ciała. Oni sami też tak siebie widzą. Zajmują się tym, co konkretne. Tym, co daje się zmierzyć, zważyć, policzyć, wykryć różnymi urządzeniami. Wydają się być tak zafascynowani osiągnięciami technicznymi, że nie chcą widzieć, że coś im umyka. Niby teoretycznie wiedzą, że jeśli ktoś się gniewa /zupełnie zdrowy człowiek/ , to ciśnienie krwi podnosi mu się do 200 / i więcej/ mm słupa rtęci. Wiedzą też, że tętno człowieka,który się boi może uderzać z częstością 120-140 /min. Tylko z tej wiedzy NIC nie wynika. Zagniewanym stawiają diagnozę: nadciśnienie tętnicze. Pełnym lęku: częstoskurcz napadowy. Kiedy obserwacja i badania uświadamiają im pomyłkę - są wściekli: zajmowali się tym, co, jak myślą, jest poza ich kompetencją.
Od kłopotów uczuciowych jest wąska kategoria lekarzy: psychiatrzy i psycholodzy kliniczni. Podział kompetencji jest tak ścisły, że nie naruszają go nawet wyniki badań naukowych. Minęło już 40 lat od czasu, kiedy dowiedziono, że pacjentom chirurgicznym lepiej goją się rany,jeśli przed operacją są dokładnie informowani, jak będzie przebiegało przygotowanie do operacji, sam zabieg i postępowanie pooperacyjne. Nadal jednak umiejętności psychologiczne chirurgów w postępowaniu przed i pooperacyjnym są żenujące. Co gorsza, nie lepiej jest z niektórymi psychiatrami. Jak ognia boją się współistnienia zaburzeń psychicznych i cielesnych i do każdej nogi szukają innego konsultanta - specjalisty od medycyny cielesnej.
Dla ciebie i dla nich jest ważne zdanie sobie sprawy z tego, że każdy z nas żyje równocześnie jako:
- twór biologiczny - je, pije, trawi, wydala, rozmnaża się, marznie i poci się z gorąca, rośnie i rozwija się cieleśnie, a potem starzeje się i umiera;
- istota psychiczna - cieszy się, bywa szczęśliwy, cierpi, boi się, gniewa, kocha i nienawidzi, zachwyca się, brzydzi, entuzjazmuje, przeżywa szczęście i rozkosz, rozpacz, zazdrość, nienawiść, mściwy tryumf. Planuje, rozmawia, teoretyzuje, przewiduje, liczy;
- żyje na planie duchowym - dąży do ładu, harmonii, pełni, do pojęcia istoty natury, jedności z Bogiem albo wszechświatem;
- żyje jako członek społeczeństwa, rodziny, klasy, narodu, ludzkości; współpracuje, rywalizuje, walczy, zawiera sojusze, pełni role społeczne, kieruje i podporządkowuje się innym.
Zwolennik harmonii ciała i duszy - Andrzej Rogiewicz.
c.d.
W trzech czwartych objawy nerwicy to trochę tylko zmienione (przez wyobrażenia, fantazje, wpływy otoczenia) cielesne przejawy silnych uczuć: gniewu, lęku, poczucie krzywdy, rozżalenia, wstrętu a także podniecenia seksualnego.
Zacznijmy od gniewu: Wyobraź sobie człowieka w gniewie, "w głowie" widzi on wroga, czuje do niego złość, nienawiść, zbiera siły do walki. Nie widzi nic poza wrogiem. Śledzi jego zachowanie. Nie zwraca uwagi na nic innego. Z jego słów wyłapuje treści podtrzymujące gniew i gotowość do walki. A teraz strona fizyczna: marszczy czoło i stroszy brwi, zaciska szczęki, źrenice mu się rozszerzają. W ustach robi się sucho - brakuje śliny. Coś ściska gardło. Trudno mu spokojnie mówić. Mógłby gniewnie krzyczeć - ale nie mówić, przeszkadza skurcz głośni /słynna "kula w gardle"/. Mięśnie całej sylwetki napinają się, ciało pochyla się i tężeje w intencji zadania lub przyjęcia ciosu. Pięści zaciskają się w kułak. Nogi sztywne, wzmacniają postawę. Akcja serca przyśpiesza się - krążenie przygotowuje ciało do wielkiego wydatku energii. Rośnie ciśnienie krwi. Przyśpiesza się oddech - napiętym mięśniom trzeba dostarczyć tlenu. Nie ma mowy o jedzeniu - żołądek kurczy się, ruchy jelit słabną, zmniejsza się wydzielanie soków trawiennych. Reakcja seksualna zostaje zablokowana - nie można (albo lepiej: bardzo trudno) kochać się i walczyć jednocześnie. To wszystko co dzieje się w ciele i umyśle zagniewanego - to przygotowanie do walki.
Takie zachowanie było sensowne i zwiększało szanse wygranej, kiedy przyczyną gniewu był inny człowiek, chcący odebrać pierwotnemu myśliwemu jedzenie albo porwać kobietę i dziecko. Człowiekowi współczesnemu przygotowanie do takiej walki przydaje się rzadko, kiedy musi się bronić przed brutalnym napastnikiem. Wtedy zresztą często zawodzi, bo zostało skutecznie zakłócone przez wychowanie. Kiedy gniew twój wywołuje niesprawiedliwy szef lub pogardliwie traktująca cię żona - takie przygotowanie do walki jest na nic. Powinieneś odpowiedzieć zręczną, celną ripostą słowną, przedstawić argumenty, roztoczyć pawi ogon siły intelektualnej i moralnej. A tobie skacze ciśnienie i zaciskają się pięści!
Rodzina próbuje przygotować nas do życia już w dzieciństwie nagradzając panowanie nad gniewem i karząc za przejawy nadmiernej złości!!! Ma to głęboki pozytywny sens: współczesny człowiek, wyposażony w niebezpieczne przedmioty (np.samochód, który może być śmiertelnym narzędziem gniewu) pozbawiony hamulców uczuciowych byłby groźny dla innych i dla siebie. Niektórym rodzinom z nerwicą udała się ta operacja tępienia kłów i pazurów aż za dobrze. Nie tylko od dzieciństwa nie okazujecie gniewu ale przestaliście go czuć! Powiesz, że to nieprawda - wpadałeś w gniew, nawet we wściekłość, czasami z błahego powodu. Właśnie, z błahego powodu. Czasami nie wytrzymywałeś ciągłego usuwania ze świadomości uczucia gniewu i wybuchałeś. Wybuch dotykał nie tego, kto cię najbardziej rozgniewał ale tego, kto przekroczył granice twojej wytrzymałości. Czasami był to przyjaciel, który zrobił nietrafną uwagę, albo dziecko bawiące się zbyt głośno. Byłeś jak garnek z umocowaną pokrywką, w którym wrze trochę wody. Jeśli mocno przykręcić pokrywkę toż to może być bomba ! Tego gniewu nie było w tobie więcej niż w innych, tylko tresura rodzinna nie pozwalała na najmniejszy nawet jego przejaw. Po wybuchu wpadłeś w rozpacz i miałeś poczucie winy: przecież nie wolno, nie wypada aż tak się gniewać.
Ale wróćmy do sytuacji dla ciebie wtedy, a dla nerwicowca stale - normalnej. Wewnątrz, w środku wrze gniew, a wy nic o tym nie wiecie ! Człowiek ma zagniewaną minę, napięte mięśnie, szybko oddycha, tłucze mu się serce. Nie może jeść ani spać ale nie czuje gniewu! Pyta sam siebie i otoczenie: co to jest, że bolą mnie ręce i nogi, czasami plecy i klatka piersiowa (ciągle napięte mięśnie). Albo: czemu nie mogę jeść i mam skurczony do bólu żołądek? Czemu mam zaparcia? Czemu nie mam ochoty na seks, a kiedy się przymuszam - nie mam z tego przyjemności? W naszej kulturze odpowiedź formułuje się prawie automatycznie: coś ze mną jest nie tak, chyba jestem chory. Trzeba pójść do lekarza. Piszę: "w naszej kulturze", bo gdybyś był przedstawicielem afrykańskiego plemienia Bantu mógłbyś dojść do wniosku, że jest to następstwo obrazy ducha któregoś z przodków, a w Ameryce Środkowej zamiast porady lekarskiej zasięgnąłbyś konsultacji u czarownika Voodoo, który uświadomiłby ci, że przekroczyłeś jakiś ważny zakaz. W naszej kulturze dostaniesz "na dzień dobry" jakiś niespecyficzny lek uspakajający, a w tamtych kulturach byłbyś poddany obrzędom oczyszczania czy uwalniania od złego ducha.
Zdawkowe zalecenia: "żebyś się nie denerwował", że: "to tylko nerwica" i leki uspokajające umożliwią chwilowe przywrócenie równowagi. Pod warunkiem, że masz jeszcze zapas sił i znów zmobilizujesz je do skrywania gniewu. Pod warunkiem, że od czasu do czasu możesz wyłączyć się z najbardziej drażniących kontaktów (np.wziąć urlop od niesprawiedliwego szefa). Już w przypadku lekceważącej małżonki czy niedoceniającego męża sprawa jest trudniejsza (bo kto ci da od nich urlop?).
Jeśli jesteś w sytuacji bez wyjścia - szukasz....innego lekarza. Takiego, który uważniej zbada twoje ciało, pośle na ekg, rentgen, ultrasonografię, co umocni w tobie przekonanie, że jesteś poważnie chory. Kiedy takiego przekonania nabierzesz, pojawia się promień nadziei: jesteś co prawda chory, ale możesz znaleźć lekarza, klinikę, sanatorium. Trzeba tylko trafić na właściwego lekarza, właściwy szpital i wszystko będzie w porządku....
Układanka staje się zrozumiała bez konieczności robienia czegokolwiek z wypartym ze świadomości gniewem.
Jest tak: boli mnie w klatce piersiowej, bije mi serce, mam skoki ciśnienia, to znaczy JESTEM CHORY. Chory musi zawierzyć lekarzowi, medycyna poszła do przodu, są teraz leki, jak nie tu to za granicą .....Pocierpię ale będę w końcu czuł się dobrze i będę zdolny do życia....
Dla rodziny takie rozwiązanie jest jakimś wyjściem: ostatnio był nieznośny, napięty, skarżył się na bóle, bicia serca, i wyglądał jakby był wściekły - a teraz się wyjaśniło.Nie jesteśmy w konflikcie - tylko zachorował. Nie wolno odtrącać chorego ojca (matki, syna, córki). Po to jest rodzina aby podeprzeć chorego. Choroby się nie wybiera...Jest nieznośny ale to zrozumiałe w chorobie...Dzieci, bądźcie cicho! Tato źle się czuje! Nic dziwnego , że był niesprawny w seksie, to przez tę chorobę!.....
Współczucie, chęć opieki - to prawie miłość. Wdzięczność za opiekę - to też prawie miłość. Poza tym - chory w rodzinie uzyskuje - przynajmniej czasowo - ważną pozycję: wokół skupia się zainteresowanie. Zdrowy budził lekceważenie i trochę pogardy (co z ciebie za mężczyzna!). Chory to nie mężczyzna (ani kobieta), może nie pracować, mieć cierpiącą minę, nie musi być przebojowy. Może nie dbać o dom ani o swój wygląd, odmawiać współżycia seksualnego - mimo, że jest kobietą. Na chwilę sytuacja się wyjaśnia.
Jak to się dzieje, że choruje i cierpi człowiek, u którego najdokładniejsze badania nie znajdują uszkodzenia narządów?
*******************************
Teraz o miejscu takim jak powyżej:
Nasza I grupa - najwspanialsza z wszystkich grup.
Mimo wielu łez i konfliktów - bardzo się kochamy i lubimy też.
Nasza Marysieńka ciągle smutna jest
gdy siadamy w grupie - jej łzy, jak perełki, po policzkach toczą się.
A Iwonka nasza również smętna jest,
dobrze, że troszeczkę otworzyła się.
Kasinka czarnula - wspaniała dziewczyna, kochająca mama i córeczka też.Pragnie ciut miłości oraz zrozumienia.
Asia piękne oczy chowa za szkiełkami -
niewiele chce mówić. Wstydzi się? O rany!
Niech się nas nie boi, bo my nie tacy groźni.
Może spróbujemy pomóc jej w ferajnie.
Milutką osóbką Lucynka też jest. Jej uśmiech przepiękny rozwesela nas. Bardzo kocha dzieci, dobrą mamą jest.
Następna jest Renia - kochana dziewczyna, tylko że cichutko mówi nam o sobie. Można pozazdrościć jej, że już nauczyła prosto trzymać się. Głowa podniesiona, oczy wszystko widzą, świat stał się piękniejszy, nie tylko w szarości lecz w kolorach też.
A Kasieńki drugiej głosik jest milutki, wielkie wymagania co do siebie ma. Synek oczkiem w głowie, bardzo kocha go. Wszystko perfekcyjnie wykonać więc chce. Trzeba coś odpuścić aby zdrowszym być.
Ela też jest miła lecz zamknięta w sobie, bardzo by pragnęła wyjść poza niewidzialny krąg, który otacza i przytłacza ją. Bardzo chciałaby usamodzielnić się.
Co wiemy o Krzysiu? Fajny facet jest. Potrafi kobietom przyjemności sprawić. Jest męski, szarmancki i wesołek też. Potrafi być twardy, swoje zdanie mieć. Więcej wiary w siebie - boś wcale nie kiep.
Następny to Kubuś, nasz chłopczyk maleńki, rozkoszny, milutki, jego wróg największy to kotlet i gulasz, za to zielenina i wędzony dorsz bardzo mu smakują, przyjacielem są.
A nasza Wiesiunia wesolutka jest i wszystkim tłumaczy, że <twój problem jest> gdy coś komuś przeszkadza i nie podoba się. Dobra i uczynna to dziewczyna jest, lecz nie ma dnia bez nakręcania się.
A nasza kruszyna, każdy chyba wie, że to nasza Ela, co ciągle spać chce. Szkoda, że nie mówi ale taki typek już z niej jest. Może gdy słoneczko jaśniutko zaświeci nasza Elunia wstanie, piernaty odrzuci, spojrzy na świat cały miłym, ludzkim wzrokiem.
Jeszcze pozostała osóbka, jest to Basia, która uwielbia w samotności być.. Nie potrafi współczuć, przytulić, zrozumieć. Najchętniej schowałaby się w kąciku, by być niewidoczną.
Co jeszcze powiedzieć i do wersów dodać?
Tak trzymać! Tak szanować! Nie dać się problemom!
Uśmiech wszystkim dać! Miłe słowo też!
Nauczyć się SIŁY, słowa "tak" i "nie".
Będzie lepiej w życiu i w rodzinie też.
Kochajmy i wymagajmy.
My też jesteśmy ludźmi, tacy jak wszyscy na świecie.
Nas bardzo skrzywdzono.
Chcemy zrozumienia.
Chcemy przytulenia.
Chcemy akceptacji.
Chcemy miłości.
My tym samym odwdzięczymy się!
Jesteśmy bardzo wrażliwi. Dostaniemy krztynę - a damy naprawdę wiele.
Chcemy decydować o sobie!
Nie musimy być wcale najlepsi!
Gdy się rozstaniemy - pamiętajmy, ile otrzymaliśmy od innych dając tak niewiele!
W grupie siła!
***********************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz